Kalendarz wydarzeń

- To event minęło.
Wernisaż prac Przemysława Pabudzińskiego
19 października 2012 | 20:30
Serdecznie zapraszamy 19.10.2012 o godz.18.30 do foyer kinana wernisaż prac Przemysława Pabudzińskiego
Przemysław Pabudziński – Pabu (1948 – 1996) – artysta malarzu rodził się w Warszawie w rodzinie inteligenckiej o wielopokoleniowych tradycjach humanistycznych, w której byli artyści, wielu pisało poezje i wielu było o umysłach ścisłych. Przez trzy lata uczył się w słynnym Państwowym Liceum Techniki Teatralnej, a w 1972 roku dostał się na wymarzoną od dzieciństwa Akademię Sztuk Pięknych, którą ukończył w 1977 roku z dyplomem Wydziału Malarstwa. Już wtedy miał ogromny dorobek malarski, a kontakty ze starym pokoleniem inteligencji, artystami, intelektualistami, sprawiły, że wiele umiał.
Malował zawsze, bo taka była rodzinna tradycja.Dążył ku sztuce konstruktywnej w swych założeniach, klasycznej w formie, osiągał coraz większą czystość prac, które zdawały się świecić swoim własnym wewnętrznym blaskiem i zawierały ogromny ładunek emocjonalny. Fascynacja formami pionowymi i poziomymi we wczesnym okresie „odkształcania realizmu” brała się stąd, że artysta uważał je za pierwotne w całej przyrodzie i architekturze. Takie prace tworzył przez kilka lat, ciągle rozjaśniając malarską paletę, aż w obrazach zaczynają się pojawiać bardziej płynne kształty, skosy, łuki, od których bije ostrość koloru, ale i zarazem słoneczna jasność. I znowu z upływem czasu Jego sztuka, na krótko przed śmiercią, zatoczyła krąg i powróciła do początku – do natury, ale jakże innej w formie i kolorze, skrótowej, wybiegającej naprzód, awangardowej jak na lata, w których tworzył, dla odbiorcy z wyobraźnią. Te cudowne srebrzyste dzieła, choć nie są figuratywne, to widok ich podsuwa niekiedy zaskakująco realistyczne skojarzenia norweskich fiordów, zachodów słońca na Pacyfiku, rozległych stepów, czy czerwonych przewalających się fal. Nie tylko pejzaże, ale i portrety przeszły metamorfozę. Wrażenie, jakiemu poddawany jest odbiorca, można porównać do słuchania muzyki, raz spokojnej i cichej , a raz szalonej, intrygującej, pełnej tajemnic, ale na pewno pozostawiającej na długo ślady w pamięci.
Ze względu na swoją awangardowość Jego sztuka żyje w świecie nowoczesnej architektury nie tylko w Szwecji, ale również i w Polsce i nie tylko. Jego kompozycje, emanujące spokojem, przyjazne odbiorcy znajdują się w kolekcjach banków, dużych firm i wśród wykształconych, otwartych na przyjęcie sztuki nowoczesnej, elit. PABU starał się, by Jego malarstwo było radością. Był człowiekiem pełnym marzeń, życia i pełnym twórczych pomysłów. Jego wrażliwość nie dawała Mu spokoju. Był artystą, który wyprzedzał czas, jakby chciał zdążyć przed nieuniknionym kresem. Kochał Tatry, a przede wszystkim Dolinę Pięciu Stawów Polskich, tam odpoczywał i tam malował swoje ukochane góry, zaklinając Ducha Tatr w ściany pełne grozy, ciągle zmieniające swój nastrój. Góry, to wielkie wyzwanie. Nauczyły Go odpowiedzialności za wszystko co robił i czego się podjął.
Zawsze próbował wszystkim przekazać, że – „Sztukę się widzi i czuje, by mogła nieść emocje. Sztuki nie da się wytłumaczyć i o niej opowiedzieć, bo Sztuka płynie z serca i duszy i do serca i duszy musi trafić. Jeśli odbiorca nie czuje nic oglądając dzieło, artysta minął się z celem. Nie chcę nikogo rozbijać negatywnie uczuciowo, mamić, posługując się wzniosłymi ideami, a potem osłabionych zniewalać. Chcę budować, a nie niszczyć. [gt] „Niech Sztuka niesie radość, a nie udrękę” [lt] – to słowa Artysty
I taka Jego SZTUKA była, jest i taką pozostanie, bo i Artysta, który ją tworzył był wielkiego Ducha i wielkiej wewnętrznej wrażliwości.
opracowała żona Artysty – Ela Pabudzińska